M.S.: Ostatnie dwadzieścia lat to dominacja brązów, odcieni beżu i szarości. Słowem: wybierania czegoś, co „pasuje do wszystkiego”. Obecnie zdecydowanie się to zmienia. Klienci coraz częściej decydują się na odważne kolory, których nie brakuje w ofertach producentów tkanin i mebli. Znika zachowawczość – zaczyna się zabawa barwami. Oczywiście na przestrzeni ostatnich lat mocno zmienił się również rodzimy rynek wnętrzarski.
Była to poniekąd odpowiedź na otwarcie się klientów na coś nowego, „podglądanie” przez nich aktualnych trendów, czerpanie inspiracji z mediów społecznościowych (np. Instagrama i Pinteresta). Jakie są Twoje refleksje na ten temat?
E.M.H.: Całkowicie zgadzam się z tym, co mówisz, jeśli chodzi o odwagę Polaków, choć sądzę, że bierze się ona właśnie z podpatrywania w social mediach. Niestety, czasem wybory tkanin do dekoracji wnętrz podyktowane są nie samym charakterem wnętrza, preferencjami użytkowników, ale właśnie tym, co można było podejrzeć na Instagramie czy Pintereście. Bywa, że to potem zniechęca do dalszych eksperymentów. Fototapeta w olbrzymie tropikalne liście z koliberkami i tukanami wyglądała pięknie na zdjęciu. W mieszkaniu, z różnych powodów, prezentuje się równie tandetnie, co węgierska tapeta z lat 80-tych z delfinami. Wynika to z faktu, że większość z nas ma małe pomieszczenia, a takie wzory nie tylko nie lubią konkurencji innych deseni, ale potrzebują oddechu.
Jeszcze inaczej ma się sprawa z wyborem samych tkanin i dzianin. Kubek czekolady z piankami wygląda pięknie na tle grubo dzianego czy plecionego pledu. Niestety tylko na zdjęciu. Eksperymentując, nie bierzemy pod uwagę właściwości tkanin, tego, że niektóre z nich potrzebują uważniejszego traktowania albo nie nadają się do tego, do czego chcemy je przeznaczyć. Zdarzają się też przypadki, gdy użytkowość tkaniny kończy się właśnie na robieniu tła dla owego kubka z czekoladą.